Odcinek 1 "Najsilniejszy człowiek"

Pierwszy odcinek zaczyna się atakiem na nieznane nam miasto. Widzimy jak organizacja o nazwie stowarzyszenie bohaterów próbuje oszacować zagrożenie i straty. Wysyła tam bohaterów, którzy coś z tym zrobią. W tym samym czasie widzimy łysego faceta o imieniu Saitama, który po obejrzeniu szokujących wydarzeń z telewizji stwierdza, że go tam potrzebują. Kiedy przybywa na miejsce widzi potwora, który atakuje małą dziewczynkę. Ratuje ją. Potwór pyta się kim on jest, a ten mu odpowiada, że jest gościem, który bawi się w bohatera. Potwór przedstawia mu się i mówi że powstał z ogromu zniszczeń wywołanych przez człowieka. Nazywa się Vaccian manem. Mówi, że ludzie to zaraza i należy to zwalczyć. Po chwili atakuje postać w kostiumie bohatera, ale niestety umiera po jednym ciosie. Bohater jest zawiedziony.
3 lata wcześniej widzimy Saitame w garniturze jak idzie, a ludzie uciekają w popłochu  od czego. ukazuje nam się człowiek krab, który opowiada nam o tym, że jadł w przeszłości dużo krabów aż stał się jednym z nich. Toczy się po między nimi rozmowa, z której wynika, że krab szuka chłopca, który dorysował mu sutki kiedy spał, a mężczyzna w garniturze mówi, że jest bezrobotnym i idzie przed siebie. Nagle spotyka chłopca, którego szuka krab. Na początku mężczyzna myśli żeby się tym nie przejmować i mieć życie chłopca w d.... ale ostatecznie staje w jego obronie i zabija potwora. Potem widzimy bohatera w sklepie  w białym stroju, który przypomina sobie jak zaczynał. Chcąc zrobić zakupy widzi że nie ma nikogo w sklepie. Wychodzi, a tam potwór i go zabija xd (tak jak zawsze). Wrócił do domu i położył się spać. Następnego ranka budzi go cios jakiegoś potwora. Okazuje się, że to potwory, które nazywają siebie Ziemianami  i chcą opanować świat, ale Saitama zaczyna z nimi walczyć i przypomniał sobie to dawne uczucie kiedy ma stoczyć równą walkę. Kiedy zabija ostatniego potwora króla Ziemian budzi się w swoim łóżku. Słyszy on, że ktoś go woła i to Ziemianie ale już nie tak potężni jak ci ze snu. Zabija ich jednym ciosem na koniec